BUSHCRAFTOWA WĘDZARKA TERENOWA


    Początek września to tak naprawdę początek jesieni w ciepłym wydaniu a jesień zawsze kojarzy mi się z ogniskiem i zapachem spalanych liści. Idąc tym tropem postanowiłem wykorzystać dobrą pogodę i wybrać się na próbne wędzenie metodą „terenową”. Postanowiłem zbudować bushcraft’ową wędzarkę 😊.

Uzbrojony w nóż, łopatę i boczek wybrałem się nad rzekę w poszukiwaniu dobrego miejsca do ustawienia mojej „wędzarki”

Najlepszym miejscem okazała się kilkumetrowa, piaskowa skarpa schodząca nie aż tak stromo do rzeki. Następnie wykopałem coś w rodzaju dakota fire hole. Piszę „coś w rodzaju” ponieważ jeden otwór był pionowy w skarpie a drugi na jej górnej płaszczyźnie. Łączył je prawie metrowej długości kanał. 

Dla czego bushcraftowa dakota fire hole? Spełnia ona założenia typowej wędzarki – daje możliwość wytworzenia ciepłego dymu – nie gorącego, tak aby umożliwić kilkugodzinne wędzenie bez parzenia mięsa. Oczywiście wszystko zależy od prowadzenia ognia.

Drugim wyzwaniem było stworzenie komory wędzarniczej. W tym celu zbudowałem trójnóg który obłożyłem dobrze uliścionymi gałęziami. Pierwotnie do montażu zacząłem używać sznurka jednak po chwili okazało się że w okolicy rośnie nasz super ekspansywny chwast – kolczurka klapowana – z rodziny dyniowatych, której jeszcze w latach 60’tych nie było w kraju a obecnie za jej sadzenie możemy dostać mandat, tyle tego mamy. Ma dwie zalety – ma formę dość elastycznego pnącza i nie mam wyrzutów sumienia przy jej wycinaniu.

Używając kolczurki zmontowałem moją bushcraftową wędzarkę do końca, wewnątrz stojaka umieściłem grube plastry boczku i rozpaliłem ognisko – oczywiście unikając wszelkich iglastych gałęzi aby wędzonka nie nabrała zapachu żywicy.


Po dwóch godzinach efekt jak na zdjęciach.


Była to pierwsza próba tego typu konstrukcji. Boczek uwędził się bardzo fajnie, sama konstrukcja nie jest zbyt pracochłonna, można ją kilkukrotnie wykorzystać. 

Było błędem umieszczenie wpierw mięsa a potem rozpalanie ognia, trzeba to robić na odwrót. Pierwszy ogień jest zbyt duży i gorący, trzeba wyprodukować trochę żaru a potem ogień prowadzić tak by raczej dymił niż się palił.

Jednak taki był cel, potknąć się by wiedzieć jak chodzić… a oprócz tego pół dnia super zabawy nad wodą przy dobrej pogodzie, obfitość ptactwa wodnego i super widoki.    





 
Myślę, że za kilka tygodni zrobię normalne wędzenie z większą komorą i kompletem mięs 😊

A small bushcraft smokehouse based on a dacota fire.

Built on a steep river bank, a teepee-shaped smokehouse at the top. The bacon was smoked. This is the first such construction, it can be used many times.

In a few weeks I will try to build a bigger one and smoke more meat and a few cheeses with herbs.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BUSHCRAFTOWY GAR PEŁEN CHLEBA

SOK Z WCZESNEGO ROKITNIKA